Rowerem przez Indie
- o rowerowej podróży po Indiach opowiadał Robert Maciąg, który gościł w naszej margonińskiej bibliotece oraz w Lipinach w ramach projektu "Co jest za horyzontem? Rowerowe odkrywanie świata".Rowerem przez Indie. Robert Maciąg
- o rowerowej podróży po Indiach opowiadał Robert Maciąg, który gościł w naszej margonińskiej bibliotece oraz w Lipinach w ramach projektu "Co jest za horyzontem? Rowerowe odkrywanie świata".Rowerem przez Indie. Robert Maciąg
O rowerowej podróży przez Indie opowiadał Robert Maciąg, który gościł w naszej margonińskiej bibliotece oraz w Lipinach w ramach projektu "Co jest za horyzontem? Rowerowe odkrywanie świata". Prezentacja multimedialna, którą posiłkował się podróżnik miała tytuł Indie, wszystkimi zmysłami. Uczestniczący w spotkaniu wiedzą co oznaczają te słowa. Indie to wyjątkowy kraj. Jak opowiadał Pan Maciąg, po postawieniu pierwszy raz stopy w tym miejscu włączają się jednocześnie wszystkie zmysły: obezwładnia zapach i upał, hałas, ogromna ilość ludzi, pojazdów itd.
Przytoczę fragment opisu Indii z bloga:
“...Virendra Singh miał typowy bardzo twardy hinduski akcent. Choć przez 37 lat żył w Stanach, gdzie pełnił funkcję szefa w azjatyckiej sekcji korporacji DuPont, akcent przykleił mu się do podniebienia
i został z nim na zawsze. Był ode mnie trochę wyższy, ale uśmiechy mieliśmy tak samo szerokie. Singh skrzyżował ręce na piersiach i powoli i wyraźnie zaczął mi opowiadać o największym osiągnięciu swojego 74-letniego życia. Osiągnięciu, na które poświęcił 15 lat i milion dolarów odłożonych na starość, ta jednak jakoś nie przychodziła.Wszystko przez to, że pewnego dnia na pierwszej stronie
„The New York Times” redaktor naczelny umieścił zdjęcie hinduskiego dziecka szukającego czegoś do jedzenia w stercie śmieci. Singh rozpoczął swoją opowieść od uświadomienia mi, jak wiele miałem szczęścia, że urodziłem się w Polsce. Pomyślałem nawet, by zorganizować mu cykl objazdowych wykładów po moim kraju, aby uświadamiał moich rodaków, ale szybko stwierdziłem, że i tak nikt by mu nie uwierzył. Opowiadał o czymś, co nazywał accident of birth, czyli o przypadku, który rządzi naszymi narodzinami. O kraju, o czasie i o rodzicach, których nijak sobie nie wybieraliśmy, a którzy stworzyli nas takimi, jakimi jesteśmy.
— A teraz rozejrzyj się dookoła — powiedział. — Każda z tych dziewcząt miała pecha. Przypadek (accident of birth) sprawił, że urodziły się w rodzinach, w których matki kradną krowie łajno, by mieć czym palić, lub trawę, by nakarmić swoją krowę. Tu niby nikt nie ma pracy, a jednak nikt nie siedzi bezczynnie...”.
O Indiach można poczytać w książce Roberta Maciąga pt.: “Rowerem w stronę Indii” oraz
w “ TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze
i Bolku i Lolku”.
“ Kiedy w 2013 roku Robb Maciąg jechał do Nepalu, by pokazać dzieciom z małej szkoły na końcu świata kreskówki z Bolkiem i Lolkiem, a także przygody Reksia, nie myślał, że ten projekt rozwinie się w znacznie dłuższą i ciekawszą przygodę. W 2015 roku, jadąc na indyjskim skuterze trasą wzdłuż świętego Gangesu, tworzył jednoosobowe kino objazdowe i w ciągu miesiąca wyświetlał polskie kreskówki, gdzie tylko się dało.I właśnie o tym jest ta książka “.
“ Trasa przejazdu liczyła dwa i pół tysiąca kilometrów, prowadziła wzdłuż Gangesu, a środkiem lokomocji był zdezelowany skuter, choć pierwotnie miała nim być motoriksza... Po drodze samozwańczego animatora polskiej kultury czekało mnóstwo niespodzianek, spotkań, interesujących ludzi, miejsc, rozmów i krajobrazów. A przede wszystkim czekały na niego dzieci, żywiołowo reagujące na przygody rysunkowych braci i łaciatego psa. Ta książka jest fascynującą, szczerą, nielukrowaną relacją z jego wyprawy. Zobacz Indie oczami zakręconego outsidera, który próbuje je poznać i zrozumieć, a także wniknąć w ich naturę głębiej, niż jest w stanie zrobić to turysta. i poczuj radość z tego spotkania ”.
Przytoczę fragment opisu Indii z bloga:
“...Virendra Singh miał typowy bardzo twardy hinduski akcent. Choć przez 37 lat żył w Stanach, gdzie pełnił funkcję szefa w azjatyckiej sekcji korporacji DuPont, akcent przykleił mu się do podniebienia
i został z nim na zawsze. Był ode mnie trochę wyższy, ale uśmiechy mieliśmy tak samo szerokie. Singh skrzyżował ręce na piersiach i powoli i wyraźnie zaczął mi opowiadać o największym osiągnięciu swojego 74-letniego życia. Osiągnięciu, na które poświęcił 15 lat i milion dolarów odłożonych na starość, ta jednak jakoś nie przychodziła.Wszystko przez to, że pewnego dnia na pierwszej stronie
„The New York Times” redaktor naczelny umieścił zdjęcie hinduskiego dziecka szukającego czegoś do jedzenia w stercie śmieci. Singh rozpoczął swoją opowieść od uświadomienia mi, jak wiele miałem szczęścia, że urodziłem się w Polsce. Pomyślałem nawet, by zorganizować mu cykl objazdowych wykładów po moim kraju, aby uświadamiał moich rodaków, ale szybko stwierdziłem, że i tak nikt by mu nie uwierzył. Opowiadał o czymś, co nazywał accident of birth, czyli o przypadku, który rządzi naszymi narodzinami. O kraju, o czasie i o rodzicach, których nijak sobie nie wybieraliśmy, a którzy stworzyli nas takimi, jakimi jesteśmy.
— A teraz rozejrzyj się dookoła — powiedział. — Każda z tych dziewcząt miała pecha. Przypadek (accident of birth) sprawił, że urodziły się w rodzinach, w których matki kradną krowie łajno, by mieć czym palić, lub trawę, by nakarmić swoją krowę. Tu niby nikt nie ma pracy, a jednak nikt nie siedzi bezczynnie...”.
O Indiach można poczytać w książce Roberta Maciąga pt.: “Rowerem w stronę Indii” oraz
w “ TukTukCinema. Czyli rzecz o Indiach, Gangesie, radości życia, wiecznie psującym się skuterze
i Bolku i Lolku”.
“ Kiedy w 2013 roku Robb Maciąg jechał do Nepalu, by pokazać dzieciom z małej szkoły na końcu świata kreskówki z Bolkiem i Lolkiem, a także przygody Reksia, nie myślał, że ten projekt rozwinie się w znacznie dłuższą i ciekawszą przygodę. W 2015 roku, jadąc na indyjskim skuterze trasą wzdłuż świętego Gangesu, tworzył jednoosobowe kino objazdowe i w ciągu miesiąca wyświetlał polskie kreskówki, gdzie tylko się dało.I właśnie o tym jest ta książka “.
“ Trasa przejazdu liczyła dwa i pół tysiąca kilometrów, prowadziła wzdłuż Gangesu, a środkiem lokomocji był zdezelowany skuter, choć pierwotnie miała nim być motoriksza... Po drodze samozwańczego animatora polskiej kultury czekało mnóstwo niespodzianek, spotkań, interesujących ludzi, miejsc, rozmów i krajobrazów. A przede wszystkim czekały na niego dzieci, żywiołowo reagujące na przygody rysunkowych braci i łaciatego psa. Ta książka jest fascynującą, szczerą, nielukrowaną relacją z jego wyprawy. Zobacz Indie oczami zakręconego outsidera, który próbuje je poznać i zrozumieć, a także wniknąć w ich naturę głębiej, niż jest w stanie zrobić to turysta. i poczuj radość z tego spotkania ”.
E.Zamiara
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Funduszu Promocji Kultury